A shindig held on a slice of Heaven. Where thieves are first to attend. Once you're down, only then you find out. That even your selfie stick's got a shitty end. [Chorus] They say that life's for living. But life as we know it. It's a stick up. Yeah, a stick up.

[Intro: Abradab & Joka] A może, a może, a może O tak A jak? [Zwrotka 1: Joka] A może tak, a może nie? Może za trzy minuty lub za dwie? Zaczyna się przedstawienie Co będzie na arenie? Ja nie wiem! Nie jestem pewien właśnie tego Ja czekam jak Wzgórze Ya-Pa 3 Kręcę, jak banda krętaczy I może już widzę inaczej? A może nie, bo kto to wie, kto powie i wytłumaczy mi? Może A, a może, B?, Może do, a może re? A może, nie daj Boże z Magikiem się dziś złożę DAb nam pomoże i znowu się położę? Trochę Hm, Ha Wszystko gra To moja dziedzina Więc ja zaczynam Raz, dwa, a może trzy, cztery? Feel-X gramofony ma, a może adaptery Nie jeden może kity pcha? Ale ja jestem szczery Wielu dla pieniędzy gra, a może dla kariery? A może kurwa, pizda, a może do cholery? A może jestem Joka Brat i mam na to papiery? A może nie, a może tak, a może tak i nie? Bo kto to wie, kto powie i wytłumaczy mi? Tak? [Refren: Joka] A może tak, a może nie? A może tak, a może tak, a może nie? Kto to wie? [Zwrotka 2: Magik] Ależ Ada, tak nie wypada! A tak wpada, Ada do szuflady masowej zagłady King Size dla każdego, Polo Cockta spod lady I pierdolić układy, na które nie ma rady Lód nie za mocny tylko owocowy Choć lubię takowy, bo jest smaczny i zdrowy Syzyfowa robota, Don Kichota to głupota Nawet, gdy z myszka i gra despota w roli kota To boli cóż, jeśli nie trzymasz kontroli Musisz to pierdolić, lek - czas, ból ukoi Alfo i Omego zagapiony w swoje ego Posłuchaj tego, bo to z życia codziennego Rację twojej racji, które łykam na kolacje Choć jest ciężkostrawna To sram nią od dawna Bo mam swoją, która jest moja ostoją Nie słuchają, ci, którzy prawdy się boją Bo punkt widzenia, leży na wprost siedzenia Gdy siedzieć chcesz Wyżej to z góry oceniasz A może tak, a może nie A może jak, a kto to wie? Może Jerzy Owsiak nie ja to chce? [Refren: Magik] A może tak, a może nie? A może tak, a może tak, a może nie? Kto to wie? [Zwrotka 3: Abradab] Panie korsarzu Nie atakuj już mojego stażu By zarzut na kolarzu Że zwycięża wyścig z parzu Żur w kałamarzu, zwiększa popyt od podażu Złota płyta, znika w czeluściach bagażu O la Boga, nie wiem czy mundurek, czy tez toga? Może pracy płaca?, A może zapomoga? Może koka w nocha? Lub kątomierz w kącik oka? Ja nie wiem nie jestem pewien, jestem leniem Popadam czasem w zapomnienie lub odrętwienie I składam rymy z rzadka Jak sraczka mego dziadka A może czekoladka?, A może cukiereczek? Może wolę budyń, a może kisieleczek? Zobacz moje ręce są w chodniku odciśnięte Może to nie szkodzi?, Może powiesz, ze to snobizm? A może słucham ciebie? A może mnie to jebie? Może koty, dziś przyniosą jointy? -oby Jakoby hip-hopowy kic To nie pic Nie chce mi się, mi się, nie chce, nie chce mi się nic! [Refren: Abradab] A może tak, a może nie? A może tak, a może tak, a może nie? A może tak, a może nie A może tak, może tak, a kto to wie? [Outro: Abradab & Joka] Teraz znów mówię, panie, panie realizatorze Proszę wyłączyć to mi pomoże ha-ha Ja też wychodzę Nara []

Jestem na dworze sam, deszcz pada mi na głowęGibona w łapie mam, a zgasić go nie mogęOdchodzę w ciemny las, rozświetlam fonem drogęI widzę jedną z dam, przy
Russia is waging a disgraceful war on Ukraine. Stand With Ukraine! Wykonawca: Cool Kids Of Death Album: 2006 polski polski A Może Tak ✕ A gdyby tak, gdyby tak uciec na jakiś czas Daleko stąd, tam gdzie prąd nie dochodzi i gaz Gdzie telewizji nie ma, radia nie ma, zasięgu brakA gdyby uciec, gdyby uciec sobie kiedyś ot tak A gdyby tak, gdyby tak uciec na świata skraj Lecz gdzie to jest, taki kres, takie piekło lub rajCzy to pod ziemią, czy to na niebie, nie wiem, powiedzże gdzie Czy tam się jedzie i jak będzie gdy już dojedzie się? A może tak, może tak, wcale nie jechać tam? Przecież ten świat od stu lat nie ma już białych plam Żadnego nieba nie ma, piekła nie ma, nie ma gdzie wiać Więc trzeba być, trzeba tkwić, w słońcu na baczność stać A gdyby tak, gdyby tak A może tak, może tak A gdyby tak, gdyby tak A może tak, może tak A może tak, może tak, uciec za jakiś czas Dodaj nowe tłumaczenie Złóż prośbę o przetłumaczenie Cool Kids Of Death: Top 3 idiomy z piosenki "A Może Tak" Music Tales Read about music throughout history "Jak to może tak być" to piosenka dla tych, którzy czują, że różnorodność i inność to wartości, które należy pielęgnować. Martyna Buła i Marcin Piotrkowski (twórcy klipu): Ten klip to zachęta do bycia sobą dla wszystkich, którzy czują się niezrozumiani, wykluczani, bądź nieakceptowani. Ref. : Może tak, może tak, może tak, może tak. Może trzeba znów zapomnieć jak w głowach poukładał nam ten świat. x2 1. Może tak, póki w nas serce tętni, trzeba poukładać jeszcze raz cały mętlik. Czasem ciężko się odnaleźć, łatwo zapętlić. WIęcej lubię to, a skomentuj, udostępnij. To za dużo bodźców, za mało energii, widzisz, to Twój ruch, więc Ty weź się poderwij. Od bieli do czerni, nie patrz na tych co to.. wierni. Omijaj to, jak lodowiec sternik. Ref. : Może tak, może tak, może tak, może tak. Może trzeba znów zapomnieć jak w głowach poukładał nam ten świat. x2 2. Kolorowy przekaz wciąż chce nas mamić Że największy sztos to jest kosz z zakupami Że najlepiej innych mieć za nic Bić się łokciami, serce mieć twarde jak granit Wiesz, to co na każdym kroku męczy mnie Nie ważne jakim kosztem, ważne jest, że kręci się Bliżej obręczy chcesz być, ale faul goni faul Widzisz czerwony punkt, pada strzał Ref. : Może tak, może tak, może tak, może tak. Może trzeba znów zapomnieć jak w głowach poukładał nam ten świat. x2 Może tak, może tak, może tak, może czas już zapomnieć Chociaż na jeden dzień, gdy cała ta codzienność to jest wariacki sen Choć na moment się obudzić i zobaczyć ten pęd Może tak, może tak, może tak, może czas już zapomnieć Znów wrócić na start, gdzie nie tyle ile masz jesteś wart Gdzie prawda i fałsz to bieguny których nie połączy nawet żart Migają flesze, terabajty farmazonów, śmigają w necie Niepotrzebne im je przecież, mają twój pesel, i mobilny numer W komórce z GPS'em, dużo E na deser Na moment wyrwać się z tego próbuje Tak, z plastikowych nirwan, z papki co to truje nas W głąb swoich myśli i iść i to co czuje dać By głowę oczyścić brat, a jak to zrobić? Ref. : Może tak, może tak, może tak, może tak. Może trzeba znów zapomnieć jak w głowach poukładał nam ten świat. x2
Zamów album "TWÓJ RUCH": http://sklep.maxflo.pl/pl_PL/p/Bob-One-Twoj-Ruch/311---Booking: Marcin „Kalina” Kalinowski – tel.: +48 602 781 543, e-mail: marcin.m
How about going for a stroll throug the world How about, by the hand with a birch? How about inviting the wind For a silence* or an evening of prose? How about rearranging roadsigns, letting endless** sorrows go down the river? How about - at abandoned station of dreams- giving a gateman some fair vodka? How about wrapping up your head in a blanket How about holding^ it in the hands? How about releasing a green night^^ from a cage of the sky, like an elephant in a zoo? How about rearranging roadsigns... How about? How about? How about? ... *literally "silence with poppy-seed" There is idiom in Polish "cisza jak makiem zasiał"= "it's silent as somebody sow the poppy seeds" Probably it comes from soporific, sedative properties of poppy (and opium). **literally "shore-less" which in Polish is the same word ***in Polish literally "deaf", which also can mean abandoned, deserted ^holding, but more like closing, covering something small ^^ "green night" can be a name for the last night on a trip, usually spent having fun and doing pranks to comrades who fell asleep
🔥Subskrybuj kanał Muzyka Tekst, aby być na bieżąco z nowościami na kanale!🔥📧Kontakt/Współpraca: muzykatekst@wp.plINSTAGRAM: muzyka.teksthttps://www
[Verse 1: Joka] A może tak, a może nie? Może za trzy minuty lub za dwie? Zaczyna się przedstawienie Co będzie na arenie? Ja nie wiem! Nie jestem pewien właśnie tego Ja czekam jak Wzgórze Ya-Pa 3 Kręcę, jak banda krętaczy I może już widzę inaczej? A może nie, bo kto to wie, kto powie i wytłumaczy mi? Może A, a może, B?, Może do, a może re? A może, nie daj Boże z Magikiem się dziś złożę DAb nam pomoże i znowu się położę? Trochę Hm, Ha Wszystko gra To moja dziedzina Więc ja zaczynam Raz, dwa, a może trzy, cztery? Feel-X gramofony ma, a może adaptery Nie jeden może kity pcha? Ale ja jestem szczery Wielu dla pieniędzy gra, a może dla kariery? A może kurwa, pizda, a może do cholery? A może jestem Joka Brat i mam na to papiery? A może nie, a może tak, a może tak i nie? Bo kto to wie, kto powie i wytłumaczy mi? Tak? [Hook] A może tak, a może nie? A może tak, a może tak, a może nie? Kto to wie? [Verse 2: Magik] Ależ Ada, tak nie wypada! A tak wpada, Ada do szuflady masowej zagłady King Size dla każdego, Polo Cockta spod lady I pierdolić układy, na które nie ma rady Lód nie za mocny tylko owocowy Choć lubię takowy, bo jest smaczny i zdrowy Syzyfowa robota, Don Kichota to głupota Nawet, gdy z myszka i gra despota w roli kota To boli cóż, jeśli nie trzymasz kontroli Musisz to pierdolić, lek - czas, ból ukoi Alfo i Omego zagapiony w swoje ego Posłuchaj tego, bo to z życia codziennego Rację twojej racji, które łykam na kolacje Choć jest ciężkostrawna To sram nią od dawna Bo mam swoją, która jest moja ostoją Nie słuchają, ci, którzy prawdy się boją Bo punkt widzenia, leży na wprost siedzenia Gdy siedzieć chcesz Wyżej to z góry oceniasz A może tak, a może nie A może jak, a kto to wie? Może Jerzy Owsiak nie ja to chce? [Hook] [Verse 3: Abradab] Panie korsarzu Nie atakuj już mojego stażu By zarzut na kolarzu Że zwycięża wyścig z parzu Żur w kałamarzu, zwiększa popyt od podażu Złota płyta, znika w czeluściach bagażu O la Boga, nie wiem czy mundurek, czy tez toga? Może pracy płaca?, A może zapomoga? Może koka w nocha? Lub kątomierz w kącik oka? Ja nie wiem nie jestem pewien, jestem leniem Popadam czasem w zapomnienie lub odrętwienie I składam rymy z rzadka Jak sraczka mego dziadka A może czekoladka?, A może cukiereczek? Może wolę budyń, a może kisieleczek? Zobacz moje ręce są w chodniku odciśnięte Może to nie szkodzi?, Może powiesz, ze to snobizm? A może słucham ciebie? A może mnie to jebie? Może koty, dziś przyniosą jointy? -oby Jakoby hip-hopowy kic To nie pic Nie chce mi się, mi się, nie chce, nie chce mi się nic! [Hook/Outro] A może tak, a może nie? A może tak, a może tak, a może nie? A może tak, a może nie A może tak, może tak, a kto to wie? Teraz znów mówię, panie, panie realizatorze Proszę wyłączyć to mi pomoże ha-ha Dobra dAb wyskakuj z słuchawek Funkcja mowa na tekst umożliwia pisanie głosem zamiast pisania odręcznego lub za pomocą klawiatury. Oprogramowanie zamiany mowy na tekst zostało zaprojektowane tak, aby pisanie było łatwiejsze niż kiedykolwiek, ponieważ wymaga jedynie głosu do transkrypcji dyktowania. [Zwrotka 1: Astek] A może tak wszystko rzucić, wyjść nie wrócić Abonamenty, rachunki, umowy, gadżety, wszystkie klucze Zabrać jedynie narty, nie pamiętam juz w górach zimy Wszystko na jedną kartę, w chuju mieć dual-simy Zmęczyła mnie trasa, niech niechęć do ludzi i miasta nie dziwi Pomóż mi znaleźć hotele w których mój laptop nie pamięta hasła do wi-fi Jakie hotele, chcę w sercu gór spać nocą Nie widujemy Drogi Mlecznej, miewamy problem z laktozą, do zo! Ponoć na szczytach już śnieg pada Pozwól że przepadnę w Bieszczadach Skoro za miastem nie przepadam Spoko, że lecimy sobie na ośkach, kiedy wieczorami otwierasz okna Szkoda z kolei że na moich oczach z jedenastego poleciał sąsiad Odnoszę wrażenie, że miasto generuje całe to zło Odnoszę wrażenie, odniosę je sobie hen daleko stąd Wierzę, że święty spokój w końcu się tu ziści Niech zeżre mnie ciekawość, nie chcę żywić nienawiści [Refren] Nie chcę tu mieszkać, nie chcę tu mieszkać Chodzę po cudzych osiedlach, szukam swoich Bieszczad Nie chcę tu mieszkać, nie chcę tu mieszkać Chodzę po cudzych osiedlach, nie widzę ich [Zwrotka 2: Rado] A może by tak wszystko rzucić, tata mnie uczył Wyjść po gazetę i nigdy nie wrócić, duszę się w duszy Co gra na nerwach, fakty, ludzie oraz zwierzęta Baba co znów zmienia rolkę przy kasie, twój dźwięk SMS, moja oszczana felga Myślałem chociaż że pisanie tekstów wciąż mnie bawi Pusta kartka, znów złożę ją osiem razy Pieprzyć, jadę w góry na spoczynek jak Pershing Drzwi nie muszę zostawiać zamkniętych, leję na klucze tak jakby Andrzejki Pieprzyć, doświadczeń bagaż mam podręczny I jadę taką drogą, że telefon zacznie śnieżyć Wszystko w bieli, patrzę na tropy, są wilki na szlaku Alfa zostaje w garażu, mam cichą nadzieję że zmyli watahę Przykucnę chwilę, spojrzę w niebo, lekko świecąc I dam swym przyjaciołom "ECHO!" (echo, echo) Tylko tym, którzy tak jak ja od życia też coś chcą I jadą na południe, nie na zachód jak Pet Shop Boys [Refren] Nie chcę tu mieszkać, nie chcę tu mieszkać Chodzę po cudzych osiedlach, szukam swoich Bieszczad Nie chcę tu mieszkać, nie chcę tu mieszkać Chodzę po cudzych osiedlach, nie widzę ich [] MOŻESZ MIEĆ ŻYCIE O JAKIM MARZYSZ! Chcesz ulokować gotówkę, którą zżera inflacja? A gdyby tak wybrać nieruchomość na Cyprze Północnym? ⚡ Nieruchomości [Intro]Ta, kurwa, na osiemnastkę, po, nie wiem, dziesięciu shotachTa piosenka jest naprawdę kurwa przepotężna i ma potencjał(Jestem na dworze sam)[Zwrotka 1]Jestem na dworze sam (Sam), deszcz pada mi na głowę (Głowę)Gibona w łapie mam, a zgasić go nie mogęOdchodzę w ciemny las, rozświetlam fonem drogęI widzę jedną z dam, przy której tracę mowęI wracam, i wracam, i wracam se na chatę (Na chatę)Zaparzę se herbatę, nie kurwa żadne latteI puka, i puka, i puka ktoś do drzwiI widzę panią co skradła serce mi[Refren]Ona by tak chciała być tu ze mnąKręcić blanty po czym liczyć bankrollOna by tak chciała tańczyć ze mnąPóźną nocą, kiedy gwiazdy wzejdąOna by tak chciała być tu ze mnąKręcić blanty po czym liczyć bankrollOna by tak chciała tańczyć ze mnąPóźną nocą, kiedy gwiazdy wzejdą[Post-Refren]Siada na kanapie i patrzy prosto w oczyJa patrzę jej na dupę, bo po coś przyszła w nocyWidzi tam coś we mnie, może ten napis z bokuŻe napierdalamy we dnie, choć wolimy po zmroku[Zwrotka 2]Płyniemy jak rakieta, posypana mocna feta (Feta)Wiatr ciągle wieje w żagle, a na horyzoncie Kreta (Kreta)Kapitan tego statku co prowadzi się jak betaPodbija nowe lądy i podaje baty w przekazPod pokładem mamy składy gazowanego nektaruKtórym ludzie za Uralem leczyli siebie z udaruDziewięćdziesiąt dziewięć procent - tyle ile mam problemówKażdy znika po butelce, wtedy nikt nie trzyma steru[Refren]Ona by tak chciała być tu ze mnąKręcić blanty po czym liczyć bankrollOna by tak chciała tańczyć ze mnąPóźną nocą, kiedy gwiazdy wzejdąOna by tak chciała być tu ze mnąKręcić blanty po czym liczyć bankrollOna by tak chciała tańczyć ze mnąPóźną nocą, kiedy gwiazdy wzejdą[Bridge]Napierdalamy w GdańskuNapierdalamy w WawceNapierdalamy w ŁodziNapierdalamy zawszeNapierdalamy w BiałymNapierdalamy w WłockuNapierdalamy w StanachNapierdalamy w PłockuNapierdalamy w GdańskuNapierdalamy w WawceNapierdalamy w ŁodziNapierdalamy zawszeNapierdalamy w BiałymNapierdalamy w WłockuNapierdalamy w StanachNapierdalamy w Płocku[Refren]Ona by tak chciała być tu ze mnąKręcić blanty po czym liczyć bankrollOna by tak chciała tańczyć ze mnąPóźną nocą, kiedy gwiazdy wzejdąOna by chciała być tu ze mnąKręcić blanty po czym liczyć bankrollOna by tak chciała tańczyć ze mnąPóźną nocą, kiedy gwiazdy wzejdą
“Jak to może tak być” od nity, to utwór, opowiadający o presji, jaką wywiera społeczeństwo na młodych ludzi, aby żyli według utartych schematów i nie wyróżni
Mike, który codziennie zajmował się techniczną stroną koncertów, był pracoholikiem. Ciągle praca, praca i praca co przyczyniło się do tego, że jego małżonka zostawiła go po dziesięciu latach małżeństwa. Jednak nic go to nie na nauczyło. Dalej twierdził, że nie ma ważniejszej rzeczy od właściwie przygotowanej sceny. Odkąd dostał fuchę "technicznego koordynatora do spraw koncertowych", odstawił życie osobiste na bok (w tym żonę) i podszedł do tego z sercem. Po kolejnym koncercie Martina, nie poszedł do pokoju razem z resztą ekipy. Został na miejscu pracy i pisał na kartce pomysły odnośnie następnych występów. Miał zadzwonić do swojego syna z okazji urodzin - zapomniał. Miał zadzwonić do swojej córki, urodziła mu wnuka - zapomniał. Siedział pochylony nad kartką i pisał, cały czas pisał. Wymyślał oraz planował. Nagle poczuł ogromny ból w klatce piersiowej. To było serce. Upadł na podłogę. Leżał bezwładnie, bez jakiegokolwiek śladu życia. Po paru godzinach, do hali weszli pierwsi pracownicy. Od razu dostrzegli leżące Boże! To chyba Mike! - wołał Dzwońcie po karetkę! Szybko! - krzyczał drugi. Pogotowie zjawiło się szybko, zabrało Mike'a do szpitala. Okazało się, że miał zawał, ale wciąż żył. Prawdziwy dar od losu. Dzieci pracoholika zostały poinformowane o stanie ojca. Szybko przyjechali. Sam Mike leżał w śpiączce. Obudził się po dwóch dniach. Widział niewyraźne sylwetki twarzy. Usłyszał wołanie. Głowa mu Słyszy mnie pan? - powtarzał co chwilę lekarz, który stał nad Mike'm - Taaaa... kkk... - odpowiedział z ledwością uśmiechnął się i zbadał ogólny stan pacjenta. Wszystko było w porządku. Wtedy ich dostrzegł. Łzy mimowolnie napłynęły mu do oczu. Ta cała praca doprowadziła go do tego łóżka. - Podejdźcie... - powiedział zmęczonym i kobieta podeszli do łóżka - nachylili się nad swoim Synku... przepraszam za twoje urodziny... zapomniałem... - łzy pokapały po policzkach. - Córeczko... przepraszam... - Nic się nie stało tato... kochamy cię i zawsze będziemy. Najważniejsze, żebyś wrócił do zdrowia! I rzuć tą pracę w cholerę! - powiedział stanowczym głosem Dokładnie... - weszła w słowo Dobrze... a co tam u waszej matki? - W porządku... znalazła sobie chłopaka... nadęty bufon... - Nie mów tak synku... proszę... - Dobrze tato... a ogólnie co tam u ciebie?Mike długo rozmawiał ze swoimi dziećmi. Przeprosił je za wszystko. Po dwóch tygodniach opuścił szpital, wtedy też rozwiązał umowę w pracy. Od lekarza dostał polecenie, aby się nie przemęczał. Okazało się, że stres i przemęczenie były głównymi winowajcami zawału. Po paru latach znalazł sobie kobietę życia, a także nową pracę, którą było opiekowanie się wnukami. Ludzie są tylko ludźmi, warto więc pozostać człowiekiem, jak i rozsądnie pomyśleć. Kanał oceniam tylko za DONEJT, ponieważ wiele osób znika po usłyszeniu oceny. DONACJELink do wsparcia kanału - https://tipply.pl/u/tobiobito SOCIAL MEDIAI A może tak wszystko rzucić, wyjść nie wrócić Abonamenty, rachunki, umowy, gadżety, wszystkie klucze Zabrać jedynie narty, nie pamiętam juz w górach zimy Wszystko na jedną kartę, w chuju mieć dual-simy Zmęczyła mnie trasa, niech niechęć do ludzi i miasta nie dziwi Pomóż mi znaleźć hotele w których mój laptop nie pamięta hasła do wi-fi Jakie hotele, chcę w sercu gór spać nocą Nie widujemy Drogi Mlecznej, miewamy problem z laktozą, do zo! Ponoć na szczytach już śnieg pada Pozwól że przepadnę w Bieszczadach Skoro za miastem nie przepadam Spoko, że lecimy sobie na ośkę, kiedy wieczorami otwierasz okna Szkoda z kolei że na moich oczach z jedenastego poleciał sąsiad Odnoszę wrażenie, że miasto generuje całe to zło Odnoszę wrażenie, odniosę je sobie hen daleko stąd Wierzę, że święty spokój w końcu się tu ziści Niech zeżre mnie ciekawość, nie chcę żywić nienawiści [Refren] Nie chcę tu mieszkać, nie chcę tu mieszkać Chodzę po cudzych osiedlach, szukam swoich Bieszczad Nie chcę tu mieszkać, nie chcę tu mieszkać Chodzę po cudzych osiedlach, nie widzę ich A może by tak wszystko rzucić, tata mnie uczył Wyjść po gazetę i nigdy nie wrócić, duszę się w duszy Co gra na nerwach, fakty, ludzie oraz zwierzęta Baba co znów zmienia rolkę przy kasie, twój dźwięk SMS, moja oszczana felga Myślałem chociaż że pisanie tekstów wciąż mnie bawi Pusta kartka, znów złożę ją osiem razy Pieprzyć, jadę w góry na spoczynek jak Pershing Drzwi nie muszę zostawiać zamkniętych, leję na klucze tak jakby Andrzejki Pieprzyć, doświadczeń bagaż mam podręczny I jadę taką drogą, że telefon zacznie śnieżyć Wszystko w bieli, patrzę na tropy, są wilki na szlaku Alfa zostaje w garażu, mam cichą nadzieję że zmyli watahę Przykucnę chwilę, spojrzę w niebo, lekko świecąc I dam swym przyjaciołom "ECHO!" (echo, echo) Tylko tym, którzy tak jak ja od życia też coś chcą I jadą na południe, nie na zachód jak Pet Shop Boys Nie chcę tu mieszkać, nie chcę tu mieszkać Chodzę po cudzych osiedlach, szukam swoich Bieszczad Nie chcę tu mieszkać, nie chcę tu mieszkać Chodzę po cudzych osiedlach, nie widzę ich
Rację twojej racji, które łykam na kolacje. Choć jest ciężkostrawna. To sram nią od dawna. Bo mam swoją, która jest moja ostoją. Nie słuchają, ci, którzy prawdy się boją. Bo punkt widzenia, leży na wprost siedzenia. Gdy siedzieć chcesz. Wyżej to z góry oceniasz. A może tak, a może nie.
Uwaga! Tekst w utworze jest oryginalny, tylko dla dorosłych! Zobacz również opracowanie z podpisanym tekstem: tutaj "Ona by tak chciała być tu ze mną Kręcić blanty, po czym liczyć bankroll Ona by tak chciała tańczyć ze mną Późną nocą, kiedy gwiazdy wzejdą
Ten świat może cię zranić Tnie cię głęboko i zostawia bliznę Wszystko się rozpada, ale nic nie pęka tak, jak serce Nic nie pęka tak, jak serce [Zwrotka 1] Słyszałem, jak rozmawiałeś przez telefon zeszłej nocy Żyjemy i umieramy pięknymi kłamstwami Ty to wiesz, och, oboje to wiemy Te papierosy cudownego środka* /marihuana/
Chcesz więcej piosenek? Strzel łapkę w górę! (znaczy kliknij w nią XD) KONIECZNIE WBIJCIE NA INSTAGRAM: szymeqyt / http://www.instagram.com/szymeqyt/ SNAPCH
Nie może być inaczej Lyrics. [Zwrotka 1] Pędzę w nocy, sam przed siebie w naszym aucie. I myślę tylko o tym, że tu nie ma ciebie. My nie zdążyliśmy pogadać o tym. Skąd się biorą .